niedziela, 24 stycznia 2021

Bushcraft - od czego zacząć? Podstawowy sprzęt

Chcecie zacząć swoją przygodę z bushcraftem tylko nie wiecie jak? Oglądacie filmiki na youtube, czytacie wpisy na blogach i przeraża Was ilość sprzętu i jego koszt?  Chcecie spróbować ale nie wiecie czy Was wciągnie, a szkoda wydawać górę pieniędzy na sprzęt którego nie użyjecie? Jeśli tak jest - ten wpis na pewno Was zainteresuje.

Ile pieniędzy potrzeba aby zacząć przygodę z bushcraftem? Sprawdźmy więc - poniżej lista podstawowego sprzętu, który, według mnie, powinien spokojnie wystarczyć na początek. Wybierałem sprzęt z założeniem otrzymania rozsądnej jakości, ale przy ograniczaniu kosztów do minimum. Jeśli przygoda w lesie Was wciągnie - gwarantuję, ze sprzęt z poniższej listy będzie przydatny jeszcze długo po pierwszych próbach, a to co się zużyje - będzie kosztowało grosze. Jeśli nie - nie stracicie za dużo, a w sumie to nic, bo to co kupicie przyda się Wam wielokrotnie w codziennych sytuacjach. A wiec na zakupy... 

Pierwszą pozycją na liście będzie nóż. Wiele osób skupia się na tym elemencie wyposażenia, kierując się producentem, parametrami itp. Jaki nóż będzie dobry na początek? Ile na niego należy wydać? Zdecydowanie nie polecam noży "przypadkowych" - takich co to fajnie wyglądają ale nie są poparte żadną firmą, nie gwarantują jakości i pewności w używaniu. Nóż będzie Waszym podstawowym narzędziem - musi być więc po prostu dobry. Postawiłbym na Morę Basic 511 - podstawowy nóż od legendarnego producenta. Jeśli dobrze poszukacie - w jednym z marketów można kupić go już za 18  zł., za 22-24 zł znajdziecie go w wielu miejscach.  Czy taki nóż będzie coś wart? Oczywiście - i to nawet nie macie pojęcia jak wiele. Sam używam takiego noża do dłubania w drewnie, ale testowałem go wielokrotnie na wypadach do lasu (obecnie w lesie podstawowym nożem jest u mnie Mora Companion HD, koszt od 55zł), można takim nożem już efektywnie pracować. Kwestie kolorystyki podstawowych wersji może i będą dyskusyjne wśród miłośników militarnego wyglądu, ale przyznajcie sami - w trawie będzie łatwiej znaleźć nóż zielono-czarny czy pomarańczowo-niebieski? Struganie pierzastych patyków, przygotowanie jedzenia, cięcie sznurka - nóż sprosta wszystkim zadaniom które przed nim postawicie. Czy jest niezniszczalny? Zdecydowanie nie - można go oczywiście uszkodzić, (jak wszystko), ale używając go z głową, odrobiną ostrożności - posłuży długo. W intrenecie można znaleźć test wersji wzmocnionej (Mora Robust za 45 zł) gdzie testujący staje na nożu wbitym w drzewo - i nóż to wytrzymuje... Wiec na początek - będzie to w zupełności wystarczające narzędzie, a i będąc już bardziej zaawansowani - będziecie na pewno do tego noża wracać. Jest to narzędzie które długo trzyma ostrość, łatwo się ostrzy, jeśli kupicie wersje ze stali nierdzewnej - będzie praktycznie bezobsługowy. A jak jednak go zniszczycie - dobry obiad kosztuje więcej, wiec nie będzie za bardzo żal.

Kolejną rzeczą jest kubek. Tutaj polecam kubki stalowe (niektórzy twierdzą, że aluminium jest szkodliwe dla zdrowia - nie jestem lekarzem, ale po co ryzykować?), najlepiej z pokrywką. Ile takie coś może kosztować? Jeśli dobrze poszukacie na allegro - już za 6 zł staniecie się właścicielami takiego kubka. OK, nie będzie miał składanej rączki, prawdopodobnie plastikowy uchwyt w pokrywce się stopi (u siebie zastąpiłem go metalową śrubą z oczkiem z castoramy za 3zł), ale wodę na herbatę zagotuje. Taki kubek będzie Wam służył długo.

Będąc w castoramie warto wyposażyć się w sznurek - linkę. Postawiłbym na jakiś zwykły sznurek syntetyczny, do tego szpulka sznurka konopnego/jutowego. Dlaczego tak? Sznurek sztuczny będzie wystarczająco wytrzymały i wystarczająco tani abyście mogli ciąć go i zużywać bez opamiętania (a na początku pewnie tak będzie - tylko pamiętajcie nie zostawiać go na miejscu obozowania), sznurek jutowy oprócz funkcji podstawowej może służyć też jako podpałka. Generalnie - za ok 20 zł będziecie mieli kilkadziesiąt metrów sznurka. Do tego dołożyłbym ok 10-15 m paracordu (na allegro ok 1,2-1,3zł za metr).  Przyda się do rozpięcia plandeki pomiędzy drzewami, zamocowania czegoś do plecaka albo innych zastosowań do których wcześniejsze sznurki będą za słabe. A więc kolejne 15 zł. 

Skoro już poruszyliśmy kwestię plandeki pozostańmy przy niej. Koszt plandeki budowlanej to ok 15 zł w markecie. Dlaczego jednak polecam takie rozwiązanie na początek? Przecież jest ciężkie, nie tak trwałe jak profesjonalne płachty biwakowe, nie ma tylu punktów zaczepienia... To wszystko prawda, ale tutaj kwestią jest cena - tarp będzie kosztował min 100 zł. Jednak po co plandeka przy założeniu dziennych wycieczek, bez noclegu? Zalet jest kilka - będziecie mogli poćwiczyć rozkładanie plandeki w różnych konfiguracjach, sprawdzić komfort tych ustawień, plandeka ochroni was też od wiatru czy deszczu. 

Kolejna kwestia to karimata. Polecam na początek zwykłą  z decathlonu, taką małą, składaną, tylko do siedzenia. Dlaczego? Bo na początku nie będziecie nocować, warto zacząć od oswajania się w wycieczkami do lasu i organizowaniem przestrzeni wokół siebie . Koszt? ok 15 zł. Można go uniknąć wycinając kawałek starej karimaty która być może poniewiera się gdzieś w piwnicy.

Będąc w decathlonie można sprawdzić butelki na wodę. Bidon turystyczny o pojemności 0,8l kosztuje 8 zł, polecałbym wyposażyć się w dwa takie - czyli 16 zł. Taka ilość wody wystarczy już na spokojnie na dzień spędzony w lesie  Można oczywiście pominąć ten koszt, ale według mnie będzie to pozorna oszczędność. Po pierwsze dlatego, ze za każdym razem kupowalibyśmy nową wodę z butelką - bidon użyty kilka razy, napełniony wodą z kranu lub z domowego filtra finalnie okaże się tańszy. Poza tym nie poleca się napełniać kilka razy tych samych butelek po wodzie mineralnej - są praktycznie jednorazowe. Rozłożenie wody na dwa zbiorniki ma też inne uzasadnienie - w jednym możecie mieć przefiltrowaną wodę z domu, drugi możecie uzupełnić w trakcie wędrówki wodą źródlaną, przeznaczoną do późniejszego przegotowania. 

Skoro mowa o gotowaniu - dochodzimy do kwestii źródła ognia. Na początek uważam, że wystarczy w zupełności zapalniczka, a ponieważ dla pewności zawsze warto mieć dwa niezależne źródła ognia - to dwie zapalniczki. Jeśli nie macie - 3 zł załatwia sprawę. Dorzućcie do tego pudełko zapałek i będzie komplet. Można oczywiście zaopatrzyć się w krzesiwo, przyzwoite będzie kosztem ok 20-25 zł. Pozwoli to Wam ćwiczyć rozpalanie w ognia różnymi metodami, wiec dołączam je do końcowego rachunku.

Dorzuciłbym do listy również rękawiczki. Moja propozycja to skórzane, z marketu - świetnie sobie dadzą radę przy zbieraniu opału, wyjmowaniu kubka z ogniska itp. Koszt - ok 15 zł.

Warto przejść teraz do sprzętu raczej awaryjnego. Mam nadzieję, ze nie będziecie musieli z niego korzystać, ale ponieważ ma służyć w sytuacji awaryjnej - tym bardziej nie wolno go zaniedbać. Zacznijmy od apteczki. Skoro mamy nóż - plastry, opatrunek jałowy i jakiś bandaż to obowiązek. Jeśli nie macie w domu - uzupełnijcie koniecznie ten brak, kupcie przy okazji trochę na wyprawy - koszt to maksymalnie 10 zł. Dodatkowo według mnie warto mieć folię NRC - ona naprawdę działa (testowałem na sobie - zaręczam Wam - działa), tym bardziej, ze można ja mieć już za 5 zł. W apteczce warto mieć też jakieś środki przeciwbólowe, najlepiej podstawowe - apap czy coś takiego. Zakładam, ze jakieś w domu macie, wiec odetniecie dwie tabletki z listka, wrzucicie do apteczki i po sprawie (warto te przedmioty mieć skupione w jednym miejscu, nie musi być to od razu profesjonalna apteczka - nawet zwykła mała reklamówka na początek wystarczy)

Mimo iż będziecie zaczynać od dziennych spacerów - latarka nie zaszkodzi. Zawsze może się ściemnić szybciej niż zakładaliście. Tutaj, podobnie jak w przypadku noża - warto kierować się jakością. I, również podobnie jak w przypadku noża, można mieć naprawdę dobry produkt w przyjaznej cenie. Macie tutaj dwie opcje - latarka ręczna i latarka czołowa. Jeśli chodzi o ręczną - w marketach znajdziecie latarki do 10 zł, ale ich parametry, jakość raczej nie przekonują (wiem, bo mam, teraz korzystam z innej a marketową wożę w samochodzie - jako awaryjną). Alternatywą może być podstawowy model Olight - I3E EOS. Mocna, mała, jeśli nie spodoba się wam bushcraft - na pewno przypniecie ja do kluczy. Koszt - ok 40 zł. Inną opcją są latarki czołowe. Tu sytuacja jest troszkę inna. Jeśli dobrze się postaracie znajdziecie taką za 10zł w internecie, ale łatwiej dostępna będzie w markecie za ok 20-25 zł. Tyle, że za kilka zł więcej możecie mieć już latarkę o znacznie lepszych parametrach. Sam korzystam z latarki czołowej za 30 zł - Mactronic Falcon. 160 lumenów, 3 tryby świecenia światłem białym, do tego diody czerwone i zielone. Dopłacając dosłownie 5-7 zł do podstawy możecie mieć sprzęt który nie dość że posłuży, to jest jeszcze funkcjonalny. I to tą opcję przyjąłem do wyceny.

Ostatni na liście zakupowej jest gwizdek. Po co gwizdek w lesie? Jak się zgubicie, jak coś się Wam stanie - gwizdek słychać daleko i przyciągnie uwagę. Wybór gwizdków jest ogromny, w cenie do 10 zł można przebierać. Można też kupić gwizdkotermometrokompas (ok 20 zł), ale najważniejsze, żeby dobrze spełniał podstawową funkcję - był głośny.  

I tak dochodzimy do końca listy zakupowej (prawie - ostatni, potencjalny wydatek jeszcze przed nami), nie jest to jednak koniec przydatnych rzeczy na wyprawie. Jeśli myślimy o herbacie czy przygotowaniu jedzenia - przyda się widelec lub łyżka - nie trzeba kupować tzw sporka. Dobrym pomysłem będą też worki na śmieci / reklamówki - umożliwią spakowanie śmieci, mokrych czy brudnych naczyń. Zabranie ze sobą zapasowych skarpetek również znacząco podniesie komfort - gdy wdepniemy w kałużę czy będziemy maszerować po mokrej trawie - zapasowe skarpety będą na wagę złota.

I to już prawie wszystko co będzie Wam potrzebne do rozpoczęcia przygody z bushcraftem. Prawie - bo wszystkie te rzeczy trzeba w coś spakować - najlepszy będzie jakiś plecak. Traktuję go jako wydatek potencjalny - prawie każdy ma jakiś plecak w domu. Jeśli natomiast będziecie chcieli kupić jakiś - podstawowy model który pomieści wszystko oprócz plandeki (można będzie ja przytroczyć sznurkiem) można kupić za 15 zł w decathlonie. Kwota 20-25 zł pozwoli na przeszukanie marketów i wybór jakiegoś modelu. Ale cena ta nie jest wliczona do końcowej kwoty.

A więc ile wyszło w sumie? Łączny koszt wszystkich powyższych przedmiotów to 205 zł. Jest to już jakiś wydatek, ale poza krzesiwem reszta ekwipunku będzie przez Was wykorzystywana nie tylko w lesie ale i w wielu innych sytuacjach. Podane powyżej ceny są oczywiście cenami produktów, teoretycznie trzeba oczywiście doliczyć do tego koszty przesyłki. W praktyce jednak, odpowiednie zaplanowanie zakupów sprawi, ze koszty te będą znikome - np w Militariach można kupić gwizdek, nóż, czołówkę, folię NRC - i już przesyłka jest gratis; podobnie można zaplanować zakupy w decathlonie czy w castoramie, praktycznie za przesyłkę trzeba będzie zapłacić jedynie przy kubku z allegro... 

Czy można jeszcze bardziej ograniczyć koszty? Nie podjąłbym się tego - ponieważ odbyłoby się to kosztem ograniczenia jakości. Zawsze warto dołożyć kilka złotych tak, aby mieć pewność, że narzędzia Was nie zawiodą. Dlatego właśnie polecam np Morę za ok 22 zł, mimo że można kupić nóż już za 7-8 zł (np w markecie Jula). Różnica w cenie niewielka a jakość i spokój ducha, że narzędzie nie zawiedzie - bezcenne. Podobnie z latarkami.

Cały sprzęt opisany powyżej przeszedł przez moje ręce, był i jest użytkowany w wyprawach krótszych i dłuższych. Cały sprzęt sprawdził się, więc mogę go z czystym sumieniem polecić - a dokładniejsze opisy na pewno znajdą się w kolejnych postach.

Według mnie należy kupować zawsze najlepszy sprzęt na jaki można sobie pozwolić. Taki sprzęt będzie służył dłużej, będzie wygodniejszy w użyciu, lżejszy, praktyczniejszy... Ale pamiętajcie - sprzęt ma Wam tylko pomóc, podstawą są umiejętności. Powyższa lista w zupełności wystarczy do rozpoczęcia przygody i ćwiczenia umiejętności. A o to w bushcrafcie chodzi.

  

Zestaw opisany w poście - jedyną różnicą jest pojedynczy bidon - jako drugiego używam manierki US Army 1,2 litra

3 komentarze:

  1. Się rozpisales... Proszę o krótsze wpisy!! ahahaha

    A tak na poważnie-sznurek noz karimata elementy do gotowania i to wszystko :) chociaż nie - dodatkowe ubrania na zmianę pogody gdy deszcz nam wywinie psikusa ;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. "Według mnie należy kupować zawsze najlepszy sprzęt na jaki można sobie pozwolić."
    Mądrę podejście do sprawy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Cały czas będę się tego trzymał, ale jak pewnie zobaczysz w kolejnych wpisach - będę chciał również pokazać, ze wcale nie trzeba sprzętu za grube tysiące aby przyjemnie i ciekawie spędzać czas w lesie. Są przecież alternatywy, które okażą się równie dobre, choć nie będą miały takiej renomy czy nie będą sygnowane znanym logo. Świetnym przykładem niech będzie nóż - "bazarowiec" w lesie tylko może zniechęcić, ale to nie oznacza, żeby wydać kilka stówek na ręcznie robiony nóż bushcraftowy. Przecież złotym środkiem może być Mora za kilkadziesiąt złotych - dzięki niej będzie można sprawdzić czy podoba nam się taka forma aktywności a jeśli tak - to wtedy pomyśleć o zainwestowaniu w lepszy/droższy sprzęt.
      Pozdrawiam
      Bushmot

      Usuń

5 x W czyli gdzie się rozbić

Spakowaliście się, ekwipunek kompletny, trasa marszu lub obszar biwakowania wyznaczony czas ruszać w drogę. Zbliżając się do końca pierwszeg...