niedziela, 29 sierpnia 2021

Latarka czołowa z Juli - czy warto zaoszczędzić?

Jakiś czas temu kupiłem sobie latarkę - czołówkę w Juli. Dość długo zastanawiałem się co o niej napisać - jak wiecie, lubię sprawdzać czy tani sprzęt jest coś wart czy to tylko atrapa. Zazwyczaj czuć już przy pierwszym dotknięciu czy sprzęt będzie spełniał swoją funkcję, czy też jest to nieudana imitacja działającego ekwipunku. Przy tej latarce - moja ocena zmieniała się kilkukrotnie...

Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne. Duży wpływ na nie maiła mała waga latarki - tylko 19 gramów. Sprawia to, ze w ogóle nie czuć jej podczas noszenia. Sam pasek jest miękki, dobrze trzyma się głowy, element trzymający latarkę jest lekki wygięty w delikatny łuk w miejscu styku z czołem - po prostu wygląda to wszystko naprawdę całkiem przyzwoicie. 

Nie można się również przyczepić do ergonomii - latarkę obsługuje się łatwo. Jeden tryb świecenia, jeden przycisk, płynna regulacja kąta nachylenia latarki - prościej się nie da, ale przez to jest to bardzo łatwe. Producent obiecuje 100 lumenów, klasę szczelności IP44 - a wiec całkiem przyzwoite parametry. 

Pierwsze włączenie - tutaj również zaskoczenie. Nawet w dzień widać, ze świeci dość mocno. pierwsze testy po zmroku (wieczorny spacer z psem) pokazały, że jest naprawdę przyzwoicie A wiec sprzęt warty zakupu?

Niestety tak dobrze nie jest... Chcąc przekonać się o jej przydatności - zabrałem ja na działkę, gdzie pracowałem wieczorem. latarka świeciła całkiem dobrze, ale tylko przez ok pół godziny. Później jej moc zaczęła słabnąć, po godzinie latarka służyła tylko do namierzenia głowy noszącej ja osoby. Postanowiłem dać latarce jeszcze jedna szansę - zmieniłem baterię na nową. Nie pomogło to wiele - świeża bateria wytrzymała ok 35 min ciągłej pracy, potem wydajność spadała tak jak za pierwszym razem...

Według mnie - 30 minut dobrego świecenia przy latarce czołowej to zdecydowanie za mało. Przecież takich latarek używa się w miejscu obozowania do różnych prac albo do wędrowania nocą. W obu przypadkach konieczność zmiany baterii co 30 minut będzie, delikatnie mówiąc, uciążliwa. Mam świadomość, że lekkość latarki wynika z jej wielkości i faktu, ze jest zasilana tylko jedna baterią, ale niestety ta cecha przeważyła nad funkcjonalnością i podstawowym zadaniem latarki - świeceniem. Latarka była by o niebo lepsza gdyby świeciła słabiej - te 100 lumenów na jedną baterię to zdecydowanie za dużo. Słabsza moc latarki spowodowała by wydłużenie czasu jej działania. 

Powyższe skłoniło mnie do zastanowienia się do czego ta latarka może być przydatna. Powiem wam szczerze - długo szukałem odpowiedzi na to pytanie. Jeśli mówimy o latarkach czołowych - wybrałbym taką, która jest zasilana trzema bateriami AAA i ma przynajmniej dwa tryby świecenia. Nie zawsze potrzebny jest najmocniejszy tryb, a korzystanie z tryby słabszego wydłuża czas pracy na bateriach. Trzy baterie to trzy razy więcej energii, a wiec latarka taka będzie na pewno dłużej pracowała. Będzie cięższa, ale nie aż tak, żeby stanowiło to problem w użytkowaniu. Taka czołówka będzie o niebo przydatniejsza w aktywnościach leśnych i bushcraftowych, w obozie i na trasie wędrówki.

Może więc czołówka z Juli przyda się jako latarka do zestawu edc? Taka opcja również mnie nie przekonuje - do edc bardziej nadają się mniejsze latarki również na baterie AAA lub z wbudowanym akumulatorem. Zakładając ich wykorzystanie raczej krótkotrwałe (znalezienie kluczy w plecaku, czy czegoś pod fotelem) nie będzie przeszkadzał krótki czas świecenia, natomiast liczyć się będzie waga i rozmiar. Można oczywiście wymontować czołówkę z mocowania i korzystać z niej jako małej latarki edc (producent nie przewidział takiej opcji, ale kilka chwil z brzeszczotem załatwi sprawę), ale nie o to chodzi w czołówkach... 

Przychodzą mi do głowy dwie możliwości wykorzystania tej latarki. Pierwsza z nich to krótkie wieczorne spacery z psem. Wychodząc na kilka minut - nie będzie problemem dość krótki czas działania latarki. Druga to zastosowanie jako latarki awaryjnej w samochodzie - ze zmianą koła czy naprawą czegoś pod maską uwiniecie się w pół godziny (jeśli ma to zająć dłużej - raczej wezwiecie pomoc drogową...), latarka będzie lekka i da sporo światła.

Czy kupiłbym ją jeszcze raz? Zdecydowanie nie. Jestem fanem szukania rozwiązań do danych sytuacji, w przypadku tej latarki - miałem rozwiązanie i szukałem sytuacji do której mógłbym to rozwiązanie dopasować. A wiec trochę na odwrót niż powinno to wyglądać. Jeśli wiec szukacie rozsądnej czołówki - szukajcie dalej, omijajcie tą latarkę z daleka. Wystarczy dołożyć kilkanaście złotych i będziecie mieli sprzęt o wiele lepszy, bardziej funkcjonalny, taki, który sprawdzi się w wielu sytuacjach. Przykład takiej latarki pojawi się niedługo na blogu. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

5 x W czyli gdzie się rozbić

Spakowaliście się, ekwipunek kompletny, trasa marszu lub obszar biwakowania wyznaczony czas ruszać w drogę. Zbliżając się do końca pierwszeg...