niedziela, 13 listopada 2022

Kilka słów o zapałkach

 Ostatnio podczas zakupów zauważyłem, że coraz trudniej o zapałki. Od czasu kiedy zamknięto ostatnią dużą fabrykę zapałek - nie jest już tak łatwo i tanio zrobić ich zapas. A tak w ogóle - to po co ten zapas? Przecież mamy zapalniczki, krzesiwa, znam ludzi, którzy ognisko rozpalają palnikiem na kartusze. A zapałki są jednorazowe, wrażliwe na warunku atmosferyczne i wymagają draski do odpalenia.

Z wszystkim powyższym zgadzam się oczywiście, Jednak zapałki mają w sobie coś z pierwotnego rozpalania ognia.  Dla mnie - są pomostem pomiędzy krzesiwami a zapalniczkami. Zapalenie nimi ogniska ma swoja tradycję (z resztą celem każdego harcerza było zapalenie ogniska od jednej zapałki). Same zapałki mają też kilka zalet - są lekkie, dobrze zabezpieczone nie zajmują wiele miejsca a są proste w użyciu. Najważniejsze to po prostu dobrać narzędzie do założonego celu - a wiec odpowiedni wybór zapałek bądź zdecydowanie się na inne źródło ognia w zależności od sytuacji i okoliczności. 

Czy więc jest miejsce w bushcrafcie czy w survivalu na zapałki? Według mnie - tak, i tego miejsca jest naprawdę sporo. 

Zacznijmy może od survivalu. Po pierwsze - dobrze zabezpieczone przed wilgocią zapałki wytrzymają wieczność. Według mnie - warto wiec mieć pudełko zawinięte w zwykłą torebkę foliową, wrzucone gdzieś w Wasz plecak ucieczkowy czy wożone w zestawie samochodowym. Nie będzie to może Wasz pierwszy wybór do rozpalenia ognia (tu polecam zapalniczkę), ale jeśli złośliwość rzeczy martwych weźmie górę i zapalniczka odmówi posłuszeństwa - zabezpieczenie w postaci zapałek okaże się zbawienne.

Jedna z rzeczy którą polecam Wam trzymać w domu są świece. Tutaj również świetnie sprawdzą się zapałki. Jeśli coś stanie się z knotem i trzeba go będzie wydłubać z wosku (niestety czasem się tak zdarza) - zapałka będzie poręczniejsza niż zapalniczka. Jeśli o mnie chodzi - zawsze mam w domu więcej zapałek niż świeczek. wszystko po to, aby nie martwić się że skończy mi się źródło ognia. 

Według mnie przy rozpalaniu świecy czy ogniska ma też znaczenie, że zapałka to mały ogień trzymany na dłuższym patyku, palący się kilka cm od ręki. Jakie to na znaczenie - wie każdy kto zapalniczką zapalał znicz odwiedzając groby. Standardowa zapalniczka daje ogień tuż przy palcu, manewrowanie nią również nie jest najwygodniejsze. Zapałkę odpalacie i macie ogień 4 cm od swoich palców - wsadzenie zapałki w głąb znicza jest po prostu łatwiejsze. Ta sama zasada będzie miała zastosowanie przy odpalaniu świeczki pod niewygodnym kątem, odpalaniu ogniska czy też kuchenki gazowej lub wielopaliwowej - znacznie wygodniej zrobi się to zapałką.  

Z powodów opisanych wyżej, a także czasem dla czystej radości wykorzystania innej metody niż zwykle, staram się mieć zapas zapałek. Pierwszymi które mam są najzwyklejsze zapałki - takie najtańsze. Leżą obok zapasu świeczek i czekają spokojnie na  moment gdy np. zabraknie prądu. Wiem, że mam pełne pudełka, wiem, że mam więcej zapałek niż świeczek - daje mi to pewność, że nie zostanę bez światła.

W aktywnościach bushcraftowych wykorzystuję inne zapałki - tzw. kowbojskie. Różnica polega na tym, że nie potrzebują one draski do odpalenia - wystarczy jakakolwiek szorstka powierzchnia. Próbowałem - potwierdzam, rzeczywiście odpalają się od większości powierzchni. Udało mi się nawet odpalić je od suwaka w kurtce, a to już wygląda dość efektownie. Aby zapałki nie zamokły, trzymam je w plastikowym zakręcanym pojemniku. 


 

Trzecią opcją są zapałki sztormowe - odporne na silny wiatr. Przydają się, gry warunki atmosferyczne nie są najlepsze, ułatwiając rozpalenie ogniska przy silnym wietrze. Nie posiadam takich i na razie nie chcę ich kupować. Plan jest taki, aby zrobić je samemu - zwykłe zapałki, wata i wosk powinny wystarczyć (przynajmniej według źródeł internetowych). Ale czy to zadziała? Nie wiem, lecz jednego możecie być pewni - jak spróbuję je wykonać na pewno znajdziecie tu opis rezultatu moich starań.

Nie zrozumcie mnie jednak źle - zapałki można oczywiście zastąpić krzesiwem, zapalniczką czy zapalarką do zniczy. Każde z tych źródeł zadziała, każde będzie skuteczne. Ale to nie znaczy, żeby skreślać stare dobre zapałki. Korzystanie z nich na pewno podniesie Wasze umiejętności rozpalania ognia. Zachęcam Was wiec do tego aby przy okazji jakiś zakupów wrzucić do koszyka kilka paczek zapałek, zwłaszcza, że powoli coraz trudniej o nie i w przyszłości możecie już nie mieć okazji. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!

3 komentarze:

  1. hmm nie lubie zapalek aczkolwiek najlepiej u mnie sprawdza sie zapalara z dlugim kijem i w kuchni i na grobach. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapas zapałek zawsze się przyda, nawet jako element wymiany barterowej w czasie bezwzględnego kryzysu... Pamiętam czasy stanu wojennego, kartek na podstawowe artykuły - zapałek wtedy też nie było... Pozdrawiam! mar_kow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenna uwaga - zapałki jako źródło ognia będą w deficycie. Dlatego według mnie tym bardziej warto zrobić ich większy zapas, podobnie jak zapalniczek czy baterii - takie niewielkie przedmioty użytku codziennego mogą być "w cenie".
      Pozdrawiam
      Bushmot

      Usuń

Organizer 8 Fields molle black

Poszukując narzędzia do przenoszenia swojego edc natknąłem się na organizer firmy 8 fields. Ponieważ wcześniej nosiłem ze sobą rzeczy w kies...