niedziela, 1 grudnia 2024

Puszka survivalowa - część 3

Pisząc o puszce survivalowej wspomniałem, że nie musi być to przecież sprzęt kupiony właśnie do tego celu. Przecież czasem można do tego celu wykorzystać opakowanie po produkcie który i tak chcecie kupić. Jakie są opcje takich puszek?

Cóż - opcji są dziesiątki jeśli nie setki. Na sklepowych półkach pełno jest produktów zapakowanych w metalową puszkę. Nawet zwykły krem nivea możecie w takiej dostać - wystarczy ja wybrać zamiast opakowania plastikowego. 

Na zdjęciu poniżej zobaczycie kilka przykładów takich puszek.

Jak widzicie - zarówno kształty jak i rozmiary puszek są różne. A to tylko niewielki wycinek tego na co można natrafić przy okazji zakupów. Krem, cukierki, perfumy, obroża przeciwpchelna, zegarek - każda z tych puszek znalazła się w moim posiadaniu ponieważ kupiłem produkt w niej zamknięty i po prostu zostawiłem sobie opakowanie. 

Co ciekawe, pomimo iż te puszki są tak różne i tak do każdej z nich pasują rozważania opisane w części pierwszej. Kwestie pojemności i poręczności wynikającej z gabarytów są przeciwstawne. Puszka poręczniejsza czy pojemniejsza? W puszce po perfumach zapakujecie już naprawdę spory zestaw, ale czy będzie ona poręczna do przenoszenia? Na pewno mniej niż puszka po cukierkach, tylko co tam upchnąć, żeby było przydatne?

Sam nie jestem jakimś fanem puszek survivalowych - wolę przenosić przy sobie sprzęt w inny sposób. Po co mi więc tyle puszek? Spojrzałem na nie po prostu od innej strony... Taka puszka jest całkiem niezłym pojemnikiem chroniącym zawartość (mniej lub bardziej) przed otoczeniem. OK, nie każda jest wodoszczelna (w sumie to żadna z zaprezentowanych powyżej), ale jeśli traficie na puszkę zakręcaną - da ona jakiś poziom odporności.

Natomiast jako pojemniki - puszki sprawdzą się świetnie. Pojemnik taki możecie umieścić w samochodzie czy w miejscu pracy - niewielki rozmiar ułatwi jego umieszczenie choćby w szufladzie biurka czy w jakimś schowku. Dobierając odpowiednio zawartość (plasterki, mała latarka, zapasowe baterie, igła z nitką do awaryjnego zszycia ubrania itp) możecie mieć przy sobie fajny zestaw awaryjny, nie przejmując się zbytnio gabarytem ani kształtem. Przecież jeśli puszka lezy w szufladzie - nie musi być wygodna w noszeniu. 

A co można do takiej puszki włożyć? Mapa okolicy raczej tam nie wejdzie, ale mały kompas już tak. Biurowo - zdecydowałbym się na latarkę, może małe światło chemiczne, zestaw do szycia, kilka plasterków, jeśli wejdzie - to scyzoryk czy mały nóż składany. Można nawet pomyśleć o dwóch-trzech cukierkach typu landrynki pakowane w osobne papierki - podniesie morale i pozwoli zapomnieć o głodzie. To wszystko bez problemu zmieści się już do najmniejszej z puszek ze zdjęcia - jeśli będziecie mieli do dyspozycji coś większego - dorzucenie np koca termicznego nie będzie problemem. W samochodzie zdecydowałbym się na bardziej przydatne w podróży przedmioty, np na parę tabletek do uzdatniania wody.  Generalnie - zawartość puszek będzie zależała od Was i Waszego zapotrzebowania. 

Jeśli wiec miałbym podsumować czy warto mieć puszkę "awaryjną" to odpowiedź byłaby twierdząca. Ale czy trzeba ją mieć przy sobie? Tu już bym się zastanowił dwa razy... Natomiast puszka typowo survivalowa - to nie dla mnie. 

Kończąc część trzecią rozważań na temat puszek chcę zaprosić Was do części czwartej. Poczekacie na nią co prawda sporo czasu - ale zapewniam Was, że warto. Opisze w niej wynik eksperymentu który jest w trakcie i wymaga właśnie czasu. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy - sam jestem ciekaw. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapalniczka w wersji bushcraftowej

 Wiem, że część osób modyfikuje swoje zapalniczki aby podnieść ich użyteczność. Dodanie rozpałki w postaci srebrnej taśmy czy przyciętej gum...