niedziela, 20 czerwca 2021

Zakupy sprzętowe - czyli nie wszystko co ładnie wygląda....

W ostatnim tygodniu zmuszony byłem połazić po sklepach. Nie za bardzo to lubię, ale skoro musiałem - to przynajmniej posprawdzałem aktualności jakie pojawiły się z zakresu survivalu i bushcraftu. 

Jednym ze sklepów na mojej drodze była Biedronka. Znalazłem tam dość dużą (jak na market) ofertę noży - 4 modele w cenie 15 zł każdy plus modele wyższe - za 30 zł. Wiecie, że takiej sytuacji nie przepuszczę - więc w koszyku wylądował jeden z modeli za 15 zł. Dlaczego? Ponieważ te z "wyższej półki" były już mocno "survivalowe" - z gadżetami itp. Bardzo często okazuje się, ze taki nóż z gadżetami sam jest tylko gadżetem, natomiast prosty nóż, nawet jeśli nie jest drogi, może się do czegoś realnie przydać. 

Na taki właśnie "gadżet" trafiłem w Selgros. Nóż "survivalowy" za 60 zł, marka własna Selgrosa - MacGyver. Nóż można kupić w kartonowym pudełku - wyjąłem sobie jeden i podotykałem... cóż - pierwsze zaskoczenie, że on w ogóle w pudełku był - jak poruszyłem pudełkiem - coś tam było, ale całość była tak lekka, że aż niewiarygodne. Przy czym tutaj słowo lekka zdecydowanie nie jest komplementem. Nóż w ręku dawał odczucie jakby był cały z plastiku - razem z ostrzem. Żeby się upewnić - sprawdziłem - ostrze jest ze stali, ale tak cienkiej, że strach nią cokolwiek pociąć. Ekstra wyposażenie które tam widziałem to krzesiwo (dość krótkie) i kawałek paracordu. Może i z daleka nóż ten wygląda równie poważnie jak mój Walther, ale pierwsze wrażenie mocno do niego zniechęca. Tym bardziej, że w tej cenie można mieć naprawdę porządny i funkcjonalny nóż, którego realnie będzie można użyć (Schrade SCH206). Można również śmiało skompletować cały zestaw sprzętu, który będzie zdecydowanie lepszej jakości (np nóż Ganzo za ok 25 zł, krzesiwo za kolejne 25zł, paracord). Minusem zestawu będzie to, że będą to trzy osobne rzeczy, plusem, że każda z nich będzie działała tak jak powinna działać. Według mnie nóż z Selgros to atrapa. 

W Selgrosie pod tą samą marką były sprzedawane jeszcze inne rzeczy - inny nóż, krzesiwo (całkiem pokaźnych rozmiarów), lornetki, palniki do kuchenek... Żadna z tych rzeczy nie wylądowała w moim koszyku. Po tym jak dokładniej obejrzałem sobie nóż - przyznam, ze tylko pobieżnie przejrzałem pozostały asortyment - kompletnie nie wzbudził we mnie jakiegokolwiek zaufania, tym bardziej że wiem, że w tych cenach można mieć naprawdę działający sprzęt.

Ostatnią rzeczą która zwróciła moją uwagę był komplet pojemników do przenoszenia żywności. Znalazłem go w sklepie Kik, za 6 złotych. Dostałem za to 4 pudełka o pojemności 90ml każde - małe, kwadratowe, idealne do przenoszenia np. masła na biwak. 

Co ciekawe - kilka dni po tych dużych zakupach pojawiłem się w tej samej Biedronce i zerknąłem na noże - były bardzo mocno przebrane. Czy naprawdę są takie dobre, że ludzie tak je wykupili? Czy może to tylko kwestia ceny i nóż okaże się jednorazówką na jeden sezon? Zobaczymy - testowanie czas zacząć.

Nawiązując do tytułu dzisiejszego posta - nie wszystko co ładnie wygląda jest warte swojej ceny. A czasem to co nie wygląda jest znacznie lepsze, mimo że tańsze (mam tu na myśli folder Kayoba z Juli). Jak wiecie - na blogu staram się opisywać rzeczy które są przydatne i działające, niekoniecznie najdroższe. Natomiast staram się trzymać z daleka od atrap sprzętu - szkoda na nie pieniędzy. Jeśli jesteście ciekawi jaki jeszcze sprzęt (oprócz noża z Biedronki) pojawi się w testach i recenzjach - zapraszam do śledzenia mojego bloga. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!

1 komentarz:

  1. hmmm
    prawda ze nie wszystko co tanie dobre
    prawda ze trzeba umieć się opanować
    prawda ze czasem wydanie kasy daje jakość :)

    do zobaczenia w lesie!

    OdpowiedzUsuń

5 x W czyli gdzie się rozbić

Spakowaliście się, ekwipunek kompletny, trasa marszu lub obszar biwakowania wyznaczony czas ruszać w drogę. Zbliżając się do końca pierwszeg...