niedziela, 4 lipca 2021

Kilka słów o rozpałkach: część pierwsza - rozpałki naturalne

Dzisiejszym tematem są rozpałki - ich pozyskanie lub przygotowanie. Na początku kilka słów o tym co to jest i do czego służy. Czy rozpałka w ogóle jest potrzebna? Oczywiście, ze tak - przecież od zapałki czy krzesiwa nie rozpalicie od razu patyków grubości kciuka, prawda? I właśnie tutaj zastosowanie ma rozpałka - łapie ogień od jego źródła, i podtrzymuje go na tyle długo, ze pozwala rozpalić się grubszemu materiałowi. 

Skoro rozpałka jest potrzebna to pozostaje pytanie - z jakiej rozpałki skorzystać? Nie ma tutaj jednoznacznej odpowiedzi, dlatego postaram się Wam przybliżyć kilka rozpałek, końcowy wybór pozostawiając Wam. 

Rozpałki można podzielić na dwie grupy - rozpałki naturalne i rozpałki z materiałów sztucznych. W dzisiejszym wpisie zajmiemy się tymi pierwszymi - rozpałkami które oferuje sama natura.

Jeśli chodzi o rozpałki pozyskane w terenie - najpowszechniejszą będzie kora brzozy. Wystarczy pozyskać jej pasek i macie świetny materiał do rozpalenia ogniska. Technika jest prosta - korę należy poskrobać czubkiem noża tak długo, aż będziecie mieli taką "górkę proszku". Dacie ja radę zapalić od krzesiwa, praktycznie od pierwszej iskry. Jeśli kora jest mokra - nie przejmujcie się - po prostu trzeba zeskrobać pierwszą warstwę (proszek będzie się kleił) i skrobać tak długo, aż proszek stanie się sypki - wtedy macie to, czego trzeba.

Alternatywa to zwykła sucha trawa - zawsze raczej gdzieś znajdziecie kilka garści wysuszonej trawy, która również bez problemu powinna zapalić się od krzesiwa. Po prostu wystarczy zwinąć w luźną kulkę, skrzesać iskrę i macie ogień. 

Tutaj jedna ważna uwaga - nie zawsze będziecie mieli dostęp do idealnej rozpałki akurat w miejscu biwakowania/ogniska. Dlatego warto, widząc "okazję" w postaci kępy suchych traw czy powalonej brzozy - skorzystać z tej okazu i wziąć trochę na zapas. Metody przenoszenia są dwie. Pierwsza to tzw worek zrzutowy - jest to po prostu zwykły worek, z reguły przymocowany do paska, służący szybkiemu schowaniu opróżnionych magazynków z broni. Okazuje się, ze do przechowywania rozpałki nadaje się jeszcze lepiej. Jego koszt to zaczyna się od 20 zł ale równie dobrze możecie wykorzystać nawet starą nogawkę od spodni - przeszyta i przerobiona na worek również sprawdzi się idealnie. Drugą opcją jest po prostu wsadzenie rozpałki do kieszeni. Z jednej strony - pobrudzicie sobie kieszeń, ale z drugiej - ciepło Waszego ciała podsuszy dodatkowo rozpałkę - sprawi, ze będzie Wam później łatwiej rozpalić ognisko.

Jeśli chodzi o rozpałki dostępne zawsze i wszędzie - jest jeszcze jedna opcja, natomiast jest ona bardziej pracochłonna i wymaga odrobinę wprawy. Są to tzw. pierzaste patyki, Co to takiego? Jest to nic innego jak patyk strugany, ale nie do końca - tak, aby zbierany materiał nie był ścinany z patyka, ale formował na jego końcu taki jakby kłębek. Jak to zrobić? Jeśli macie patyk, grubości powiedzmy 2-3 cm, najlepiej przeciąć go wzdłuż na 4 części (najłatwiej będzie metodą pobijania noża - tzw. batonowania), a następnie każdą taką część zastrugać delikatnie nożem. Tutaj bardzo ważna rzecz - najlepiej zacząć struganie od tego fragmentu, który był w środku pierwotnego patyka. Dlaczego? Po pierwsze - będzie wam łatwiej. Po drugie - ta część jest najbardziej sucha. Nawet jeśli pada, patyk będzie raczej mokry z zewnątrz, woda po nim spłynie zamiast wsiąknąć (mówimy oczywiście o patyku który nie leżał na ziemi, ale takich patyków nie zbieramy...). Właśnie przez ten fakt - praktycznie ciągłego dostępu do suchego drewna - warto ćwiczyć umiejętność strugania pierzastych patyków. 

A co jeśli Wam się nie udaje, zamiast uzyskać efekt pierzastego patyka ścinki spadają Wam na ziemię? Cóż, wtedy nie pozostaje Wam nic innego jak tylko postarać się, aby ścinki spadały w jedno, suche, wybrane przez Was miejsce i wykorzystać je jako rozpałkę - bo właśnie o te ścinki nam chodzi! Pierzasty patyk daje nam ten komfort, ze strużyny nie uciekają, trzymają się w miejscu, jest ich sporo. Ale jeśli Wam nie wyjdzie - możecie ten sam efekt uzyskać zbierając strużyny na karimacie czy na kurtce - będziecie mieli zebrany drobniutki materiał, który złapie iskrę. 

Kolejną opcją, ale wymagającą już nieco szczęścia przy szukaniu, jest smolna szczapa. Jest to kawałek drewna sosnowego nasączony mocno żywicą. Można go pozyskać z martwych drzew lub z pni po ściętych drzewach. Jak go rozpoznać? Gdy znajdziecie powaloną sosnę w lesie - spróbujcie odciąć kawałek korzenia (sosna będzie powalona, martwa, korzeń będzie wystawał z ziemi - nie namawiam do niszczenia żywych drzew, z resztą smolne szczapy tworzą się po śmierci drzewa - gdy żywica spływa siłą grawitacji w najniższe miejsce). Jeśli drewno będzie pomarańczowe, tłuste w dotyku i pachnące żywicą - trafiliście w dziesiątkę. Teraz wystarczy zeskrobać troszkę materiały z takiej smolnej szczapy (wyjdzie z tego pyłek podobny do odpalania ognia z kory brzozy), kilka iskier z krzesiwa i ognisko gotowe.

Skoro żywica się pali - można spróbować pozyskać ja z drzew iglastych. Jest to również bardzo proste - wystarczy znaleźć miejsce na drzewie skąd żywica ścieka i trochę jej odciąć dla siebie. Żywica pali się bardzo dobrze, chociaż odpalenie jej od krzesiwa będzie już trochę trudniejsze, ale przy pomocy zapałki czy zapalniczki - dacie sobie świetnie radę. 

Jeśli chodzi o rozpałki naturalne - powyższe chyba podsumowuje wszystko co możecie znaleźć w terenie. Napiszcie w komentarzach z czego korzystacie, a za niedługo uzupełnię temat o część drugą - rozpałki sztuczne - zarówno gotowe jak i przygotowane samodzielnie oraz zaimprowizowane. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Organizer 8 Fields molle black

Poszukując narzędzia do przenoszenia swojego edc natknąłem się na organizer firmy 8 fields. Ponieważ wcześniej nosiłem ze sobą rzeczy w kies...