niedziela, 11 lipca 2021

Walther PPQ Micro 440C - czy warto płacić 50 zł za breloczek?

W jednym z poprzednich wpisów wymieniłem mikro nóż jako element który można nosić przy breloczku. Wspomniany tam został Walther PPQ Micro. Dostałem jednak pytanie - czy warto płacić 50 zł za breloczek, przecież pewnie jakość tego jest nie lepsza niż zwykłego nożyka. Podjąłem wiec wyzwanie i kupiłem taki właśnie breloczek, za 1 zł. Jakość - nie wiem czy napisać, że fatalna, czy użyć słowa "przerażajaca",  ale żeby być rzetelnym - poniżej znajdziecie krok po kroku porównanie poszczególnych elementów.

Zacznijmy od tego co w nożu najważniejsze - czyli ostrza. Walther ma ostrze wykonane ze stali nierdzewnej 440C - jest to całkiem przyzwoita stal, stosowana przez wielu producentów noży. Głownia o grubości nieco ponad 2mm i długości 48 mm jest solidne. Przypomnę, ze wiele o wiele większych noży ma głownię o grubości 2mm, więc w takim maluchu zapas mocy jest w zupełności wystarczający. Mamy tutaj również jimping do oparcia kciuka, wspomagający operowanie tym nożem. Bazarowiec ma ostrze o długości 44mm, wiec tutaj różnica jest niewielka. Jeśli chodzi o grubość - jest to poniżej jednego milimetra... Generalnie - całe ostrze gnie się w rękach, wrażenie jest takie, ze nie jest ze stali a z blachy po konserwie (chociaż znam konserwy z grubszego materiału....). Również i tutaj znajdziemy jimping, ale bardziej rani on kciuka niż pomaga w operowaniu nożem - jest to efekt tak cienkiej głowni.

Kwestia rękojeści - oba noże mają rękojeść z tworzyw sztucznych. Ta w Waltherze zrobiona jest z polimeru znacznie grubszego i cięższego - waga całości nie przeszkadza przy kluczach, ale daje poczucie solidnego materiału.  Bazarowiec jest cztery razy lżejszy, ale plastik w dotyku przywodzi na myśl produkty chińskie z lat 90-tych. Po prostu - dramat.

Walthera otwieramy za pomocą nacięć na paznokieć. Przy odrobinie wprawy - zrobicie to jedną ręką. mechanizm chodzi gładko, pewnie, nie ma żadnych luzów po otwarciu. Ostrze blokowane jest liner lockiem - blokadą stosowaną w większych nożach, całkiem solidną i dającą zaufanie. Bazarowiec okazuje się sprężynowcem. Po naciśnięciu guzika z boku - ostrze wystrzeliwuje z rękojeści. I ta sprężyna jest chyba najsolidniejszą częścią całości, ponieważ cały nóż aż podskakuje przy otwieraniu. Natomiast już w pozycji otwartej ostrze lata jak szalone, luzy są ogromne, nie dając żadnej pewności co się z nim będzie działo. Do tego wykonane jest z tak cienkiej blachy, że boję się, że pęknie przy jakiejkolwiek pracy.

Tak dochodzimy do użyteczności. Jeśli chodzi o Walthera - grubość ostrza, jakość stali, jakość wykonania - daje mi pewność, ze mogę tym nożem nie tylko rozciąć zgrzewkę wody w sklepie, ale również zaostrzyć patyk czy przeciąć trytytkę. Nie będzie to może najwygodniejsze - ale do zrobienia. Bazarowiec - będzie dobrze, jeśli nie rozpadnie się podczas pierwszego poważniejszego zadania.. Zgrzewkę z napojami rozetnie, z taśmą klejącą też sobie da radę, ale co do kartonu już nie jestem taki pewny... Poza tym kwestia otwierania - jakkolwiek efektowna, tak nie chcę pomyśleć co by się stało, gdyby bazarowiec postanowił otworzyć się w kieszeni... 

Podsumowując - jeśli będzie was kiedyś kusiło kupienie noża kompletnie nieznanej firmy, bazarowca, który będzie wyglądał tak jak ten z dużego sklepu ale będzie dużo tańszy - nie róbcie tego.  Będzie to wyrzucenie pieniędzy w błoto. Nie zrozumcie mnie źle - nie twierdzę i nigdy nie będę twierdził, że jedyne słuszne noże to Zero Tolerance czy Benchmade. Noże tanie również mogą być dobre. W klasie noży z głownia stałą pokazała to Mora, noże jeśli chodzi o noże składane - dobrą opinię mają Ganzo (jeden z nich jest w trakcie testowania) czy ciut droższe Schrade. Ale zakup czegoś co wygląda jak atrapa atrapy kompletnie mija się z celem. Walther był wart każdego grosza wydanego na niego, ale jeśli nie chcecie wydawać 50 zł na Walthera - mogę wam polecić różne toole w formie breloków (od 20 zł za Sanrenmu) - nie będą miały krawędzi tnącej, ale paczkę otworzą, będą miały też inne funkcje. Jeśli chcecie nóż - Ganzo można kupić już za 25 zł, trzeba się tylko przekonać do noszenia go w kieszeni. Inną opcją jest folder Kayoba z Juli za 10 zł - jego recenzję znajdziecie tutaj

Zapraszam do śledzenia mojego bloga, a jeśli chcecie przeczytać opis/test jakiegoś konkretnego elementu ekwipunku - dajcie znać w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Samochód preppersa

 Po serii wpisów o plecaku ucieczkowym kilka osób zapytało mnie o kwestię samochodu - jaki jest najlepszy samochód dla preppersa? Patrząc na...