niedziela, 30 stycznia 2022

Krzesiwo - jakie wybrać, na co zwrócić uwagę.

Krzesiwo jest jednym z pierwszych narzędzi jakie przychodzą do głowy gdy myśli się o aktywnościach bushcraftowych. Jest to również jedno z pierwszych narzędzi które umieszczamy w zestawach przetrwania. Co prawda krzesiwem nie rozpali się ogniska tak łatwo jak zapałką czy zapalniczką, ale ma ono tę niezaprzeczalną zaletę, że jest niezawodne. Nawet kompletnie zamoczone da iskrę, trudno jest też je zniszczyć. 

Szukając krzesiwa znajdziecie wiele różnych modeli dostępnych na rynku. Powstaje wiec pytanie - czym one od siebie się różnią?

Pierwszą różnicą na pewno będzie zasada działania. Na rynku możecie znaleźć dwa rodzaje krzesiw - tzw. kowalskie i krzesiwo w postaci pręta. 


Pierwsze z nich to tradycyjna metoda do krzesania iskier - uderzamy krzesiwem o kamień (krzemień) uzyskując w ten sposób iskrę i podpalając rozpałkę. Jest to metoda trudna, wymaga umiejętności i odpowiedniej rozpałki.  

Drugie z nich - krzesiwo w formie pręta - jest znacznie łatwiejsze w obsłudze. Wystarczy potrzeć je za pomocą dołączonej blaszki lub noża aby otrzymać dość spory snop iskier. 

Ponieważ jeszcze nie pracowałem z krzesiwem kowalskim - w poniższym wpisie skupię się nad prętami. W tej kategorii najpopularniejsze są krzesiwa w formie po prostu pręta magnezjowego pocieranego blaszką. Ich modyfikacją są krzesiwa z dodatkiem bloczku magnezji (zdrapujemy wtedy troszkę magnezji, formujemy mały kopiec i za pomocą pręta podpalamy magnezję - pali się ona intensywnie podpalając rozpałkę). Przykładem takiego krzesiwa może być Badger Outdoor Fireblock. Znalazłem również rozwiązania jednoręczne - gdzie pręt chowa się w uchwycie dając przy tym snop iskier - tak jak UST Sparkie.

Generalnie - każde z tych rozwiązań jest prawie identyczne - w każdym chodzi o uzyskanie snopu iskier przez potarcie pręta magnezjowego. Poniżej zdjęcie moich krzesiw - bazując na doświadczeniu z nimi podpowiem Wam na co zwrócić uwagę.

Od lewej: Light My Fire, Quechua Decathlon, Bushmen Rebel, Badger Outdoor Fire Rod, Schrade, Texar Camp


Porównując ze sobą krzesiwa i wybierając odpowiednie dla siebie można zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Pierwszą z nich będzie tak zwana twardość. Im krzesiwo twardsze tym wolnej się zużywa, ale też jednorazowo dostaniecie mniejszy snop iskier. Niestety - ten parametr nie jest dostępny w opisach krzesiw, musicie szukać tych informacji na forach, w opiniach, albo... w ogóle nie zwracać na to uwagi. Rozpalałem ogniska każdym z powyższych krzesiw, każde z nich jest od innego producenta i każde z nich poradziło sobie świetnie z rozpaleniem ognia. A jeśli chodzi o tempo zużywania - nawet najbardziej miękkie krzesiwo starczy na kilka tysięcy krzesań - a wiec nie zużyjecie go po trzech wyprawach. 

Dużo ważniejszą kwestią jest rozmiar. Jak widzicie - można znaleźć krzesiwa różnej wielkości. Jeśli chodzi o wygodę, nawet najmniejszego z nich (Light My Fire) używa mi się wygodnie, choć na mniejszy rozmiar chyba bym już się nie zdecydował. 

O wygodzie użytkowania świadczy również blaszka - iskrownik. Tutaj na minus wyróżnia się Badger. Po pierwsze z powodu dość małej blaszki, po drugie - jest ona umieszczona na zaplecionym paracordzie co troszkę utrudnia ruch ręką. Pamiętajcie jednak, że rolę iskrownika może przejąć nóż - a więc nie będziecie się przejmować tym drobiazgiem. 

Oczywiście nie można pominąć kwestii trzymania pręta - uchwytu. Każde z krzesiw jest wygodne w trzymaniu, żadnym z nich nie będziecie pracować w sposób ciągły (np. przez 30 min), a wiec również nie ma co przesadzać w tej kwestii.  

Które wiec wybrać? Tego Wam nie powiem - nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście różnice pomiędzy krzesiwami są, ale jeśli zastanowić się w jaki sposób będą one użytkowane - to te różnice przestają mieć większe znaczenie. Każde krzesiwo sensownej firmy i przyzwoitego rozmiaru pozwoli Wam rozpalić ognisko - niezależnie czy będzie kosztowało 20zł czy 120zł. Dużo większe znaczenie będzie miała tutaj technika jego używania i doświadczenie jakie nabędziecie tylko i wyłącznie przygotowując kolejne ogniska. Życzę więc Wam, abyście swoje pierwsze krzesiwo zużyli w całości podczas treningów rozpalania ognia. A tymczasem - do zobaczenia w lesie. 

3 komentarze:

  1. hej , dużo ich masz - ja mam jedno z decathlonu - nazwa forclaz - krzesiwo trekingowe. co o nim myślisz?

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! Krzesiwo które masz to jest to drugie z lewej na zdjęciu. Sam korzystam z niego dość często - sprawdza się całkiem nieźle, zaletą ponad pozostałe krzesiwa jest kolor - w trawie go nie zgubisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty to masz sokole oko. Chyba się nie przyjrzałam aż tak zdjęciu. Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń

Organizer 8 Fields molle black

Poszukując narzędzia do przenoszenia swojego edc natknąłem się na organizer firmy 8 fields. Ponieważ wcześniej nosiłem ze sobą rzeczy w kies...