niedziela, 22 maja 2022

Najlepsza latarka survivalowa

Wiem, teza w tytule jest dość śmiała, może trochę kontrowersyjna. Ale poniższym artykułem postaram się ją obronić. 

Długo zastanawiałem się jaka będzie najlepsza latarka survivalowa? Zacząłem więc od określenia jakich cech od niej oczekuje. Po pierwsze - musi długo świecić. Znajdując się w sytuacji kryzysowej nie chcę mieć światła na 10 minut. OK, będę tym światłem zarządzać, nie będę przecież czytać całego "Władcy Pierścieni" nocami gdy nie będzie światła, ale i tak nie chcę wymieniać baterii co kwadrans. Po drugie - baterie. Dobrze by było gdyby było pojemne, w miarę łatwo dostępne i nie za drogie, tak, aby zrobić ich zapas. Po trzecie -  zastosowanie takiej latarki. Zawsze twierdzę, że to narzędzie trzeba dopasować do sytuacji, a nie odwrotnie. Zacząłem się zastanawiać - w jakich sytuacjach będzie mi ta latarka potrzebna. Na zaplanowaną trasę przecież się przygotuję, wiec to żaden survival. Gdy zagubię się w lesie nocą - pewnie będę miał przy sobie czołówkę plus zapas baterii. Gdy będę szukał czegoś pod siedzeniem samochodu - pomoże mi latarka z edc. Taka latarka przyda mi się raczej do oświetlenia mieszkania podczas braku prądu. 

Wypisałem sobie te wszystkie punkty i zacząłem przeglądać swoje latarki, zacząłem również przeglądać internet. I wiecie co? Nic z tego co znalazłem nie spełniło moich oczekiwań. Latarki promowane jako survivalowe miały potężna moc (mogłem obudzić sąsiada z bloku 200m dalej świecąc mu w okna), ale nie zapewniały długotrwałego działania. Latarki o słabszej mocy były zazwyczaj po prostu mniejsze, lżejsze, z mniejszym akumulatorem czy ilością baterii i również nie świeciły wystarczająco długo. Połowa z oglądanych przeze mnie latarek kosztowała grubo ponad 100 zł a i tak żadna z nich nie spełniała moich oczekiwań. 

Zastanawiając się tak, myślami powróciłem do czasów dzieciństwa. Każde wakacje spędzałem u rodziny na wsi, gdzie przerwy w dostawie prądu nie były niczym dziwnym i każdy miał swoją latarkę edc (tylko wtedy nikt jej tak nie nazywał - to była po prostu "latarka"). Często korzystałem wtedy z latarki tzw kryptonowej - żarówka z gazem szlachetnym dająca jaśniejsze światło, latarka zasilana na dwie baterie R20. Duża, ciężka, ale jak na tamte czasy dająca naprawdę mocny strumień światła - wtedy to był taki odpowiednik dzisiejszych mocnych latarek ładowanych przez USB.

Ale wciąż nie było to to, czego szukałem. Baterie, choć duże, trzeba było wymieniać dość często - jednak moc latarki dawała o sobie znać. I wtedy właśnie przypomniałem sobie o latarce używanej przez mieszkającą tam moją rodzinę. Mniejsza, poręczniejsza, dużo słabsza, ale im do działania w zupełności wystarczała a bateria wytrzymywała całe wakacje. Kilka chwil poszukiwania w internecie i mam - znalazłem. 

W ten właśnie sposób stałem się właścicielem latarki Varta Palm Light na baterie płaskie 3R12 4,5V. 

 


 

 

Tak - według mnie jest to najlepsza latarka survivalowa którą musicie mieć przygotowując się na trudne czasy. Spełnia ona wszystkie założenia które określiłem powyżej. Świeci całkiem długo - producent podaje 3,5h świecenia, ale jest to świecenie ciągłe. Użytkując ją sporadycznie - zarządzając światłem - latarka będzie świecić bardzo długo na jednej baterii. Same baterie to stare dobre płaskie 4,5V - do kupienia w każdym markecie, nie kosztują fortuny (około 8 zł w sklepie) a wystarczą na długo. Niby nowoczesne latarki potrafią świecić dużo dłużej, ale czasem są to bardziej deklaracje producentów niż realne możliwości. Tutaj - wytrzymałość baterii jest sprawdzona i potwierdzona w trakcie niejednych wakacji.

Wpływ na czas świecenia ma również mała moc latarki - 15 lumenów to taka mocniejsza świeczka. Ale powiem Wam, że korzystam z tej latarki często i nic więcej w mieszkaniu nie jest mi potrzebne. Jestem w stanie rozświetlić sobie drogę do każdego miejsca, zajrzeć w każdy zakamarek szafy i światło jest w zupełności wystarczające. Czy choć raz zatęskniłem za mocniejszym źródłem światła? Nie, nigdy.

W sytuacji blackout'u, gdy przez dłuższy czas nie będzie prądu - możecie sobie zrobić zapas baterii. I gdy latarka przestanie świecić - po 15 sekundach będziecie mieli założoną nową baterię i znów będzie jasno. Żadna latarka ładowana na USB takiej funkcjonalności nie oferuje. 

Kolejna istotną rzeczą jest jej prostota. Konstrukcja jest tak stara, tak uproszczona, że nie ma się co w niej zepsuć. Poza tym, w banalnie łatwy sposób można wymienić baterię czy żarówkę, co w latarkach LED zasilanych USB nie jest możliwe.

Latarki tej używam od roku, leży ona na mojej szafce nocnej przy łóżku. I przez ten okres nie spadła jej efektywność. OK, może nie czytam przy niej książek (nie takie jest jej przeznaczenie), ale używam jej częściej niż bym przypuszczał. Za to w kontekście trudnych czasów nasunęło mi się kilka spostrzeżeń co do tej latarki. Daje ona światło trochę rozproszone (przez duży odbłyśnik reflektora), a wiec nie oświetla tylko jednego punktu, bardziej obszar. Będzie to niewątpliwa zaletą w pracach w mieszkaniu - nie potrzebujecie przecież światła skupionego w jednym miejscu (szperacz) tylko raczej rozproszonego (np podczas przygotowania posiłku). Można takie światło skierować na sufit - w większości mieszkań jest on malowany na biało, rozproszy to światło jeszcze bardziej rozjaśniając wnętrze pokoju. Tak jak wspomniałem wcześniej - czytać nie będzie się dało, ale nie będziecie potykać się o meble poruszając się po pokoju.

Kolejnym plusem słabego światła jest jego "skrytość". Mam tu na myśli fakt, że słabego światła nie widać z daleka. Nie chcecie przecież być jedynym domem/mieszkaniem w okolicy które podczas blackout'u będzie się świeciło jak choinka - nie chcecie ściągać na siebie uwagi przypadkowych ludzi. Jednak nawet jeśli nie zdarzy się blackout docenicie słabe światło latarki. Kiedy? Świecąc po pokoju w którym śpi Wasza żona czy dziecko. Taka latarka na pewno nie obudzi nikogo, możecie spokojnie szukać czegoś w szafce czy sprawdzić jak śpi Wasze dziecko. Ilość światła będzie w zupełności wystarczająca na Wasze potrzeby, natomiast nie zakłóci spokoju osobom postronnym. 

Tak jak napisałem na początku, teza może i jest kontrowersyjna, ale mam nadzieję, że choć trochę Was przekonałem do mojego toku myślenia. Przy wyborze latarki bardzo często idziemy w moc, w osiągi, nie zawsze patrząc na wytrzymałość. W trudnych czasach, poruszając się po domu, według mnie nikt nie będzie zwracał uwagi na to czy może światłem budzić sąsiadów odległych o 200m - ważniejszy będzie czas działania i możliwość zapewnienia oświetlenia przy przygotowywaniu posiłku z zapasów, czy oświetlenia sobie drogi do piwnicy. A w tych zadaniach ta latarka sprawdzi się lepiej niż wiele innych dostępnych na rynku. 

Na koniec przejdźmy do kosztów. Latarkę możecie kupić w markecie budowlanym za ok 20zł, mi udało się ja znaleźć online za 12zł. Dwie takie latarki, plus po 3 baterie do każdej z nich (w tym samym sklepie, za ok 4zł/szt) to koszt 48zł. Inwestycja ta zapewni Wam oświetlenie w domu przez długi czas. 

Czy warto mieć taką latarkę w domu? Według mnie - zdecydowanie tak. Ale ciekaw jestem Waszych opinii - napiszcie proszę w komentarzach jaki jest Wasz wybór jeśli chodzi o latarkę na trudne czasy. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!

6 komentarzy:

  1. Wszystko co napisałeś to prawda.
    Prawie :)
    Są też takie tanie modele z przesuwnymi kolorowymi filtrami ( jak komuś potrzebne ), oraz z podnoszoną klapką osłaniającą szkło reflektora. Pozwala ograniczyć ilość światła padające wokół, a co istotniejsze zabezpiecza reflektor gdy latarka upadnie na twarde podłoże.
    To "PRAWIE" dotyczy faktu że bateria 4,5 V, czyli 3R12 staje się mało osiągalna. Proponuję dokupić "koszyczek" z stykami jak bateria płaska, na 3 x R6 ( AA ), czyli aktualnie najbardziej typowe baterie. Niestety, "koszyczek" coraz trudniej osiągalny, Sam szukam kolejnego. Gdy na taki trafisz daj tutaj namiary.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za Twój komentarz i niestety - muszę się zgodzić, ze baterii 4,5v w każdej Żabce nie kupisz. Rozwiązaniem dla mnie było zrobienie zapasu baterii korzystając ze sklepu internetowego - kilka minut przy komputerze dało 50% oszczędności względem ceny którą widziałem w markecie budowlanym. Do tego zaopatrzyłem się też w zapasowe żaróweczki do tych latarek.
    Nie ukrywam, że moje przemyślenia dotyczące tej latarki nacechowane są też trochę sentymentem z dzieciństwa - ale latarka ta sprawdza mi się już od dawna jako pierwsza po którą sięgam w środku nocy - lezy na szafce obok łóżka. Oczywiście - są dostępne na rynku "szperacze" z możliwością regulacji ilości światła, ładowane przez USB, gdzie prąd można uzyskać ładując je z panelu foto, ale jakoś sentyment do prostego i podstawowego rozwiązania pozostał. A jeśli coś się sprawdza i to skutecznie - to znaczy, ze rozwiązanie działa. A jeśli pierwszy znajdziesz taki koszyczek - również będę wdzięczny za namiary na sklep.

    OdpowiedzUsuń
  3. czesc, rozejrze sie za latarkami aczkolwiek nie mozna pisac ze ta najlepsza poniewaz kazdy ma inne oczekiwania. swoja droga ktos pytal gdzie szukac danych baterii - widzialam na allegro, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy ma swoje preferencje, ale to czy dany sprzęt się do czegoś nadaje czy nie - określają nie tylko preferencje użytkownika ale też cel do jakiego ma być zastosowany. Na przykład - dużo bardziej poręczna będzie latarka wielkości breloczka do kluczy (np I3E EOS firmy Olight) ale jeśli chodzi o możliwość oświetlenia mieszkania nocą czy czas działania - zdecydowanie praktyczniejsza będzie latarka na baterie płaskie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za te pieniążki i stosunek prostota/trwałość to sprzęt na wieki z jednym ale. W środku jest miejsce chyba na zapasową żarówkę i dorobił bym jedną Led. Wydłuży to czas świecenia, ale wciąż masz backup w postaci tradycyjnej żarówki która wytrzyma emp i zombiaków 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Oryginalne wojskowe wersje tej latarki mają w środku uchwyt na zapasową żarówkę. Nawet w mojej wersji miejsce jest - wystarczyłoby ją np. przykleić odrobiną kleju na ciepło. Dzięki za pomysł i postaram się poszukać zamiennika do mojej żarówki (z resztą oryginalną żarówkę też nie było najłatwiej znaleźć, ale udało mi się zrobić zapas)

    OdpowiedzUsuń

5 x W czyli gdzie się rozbić

Spakowaliście się, ekwipunek kompletny, trasa marszu lub obszar biwakowania wyznaczony czas ruszać w drogę. Zbliżając się do końca pierwszeg...