niedziela, 30 października 2022

Czołówka Tiross TS1861

Kilka miesięcy temu opisałem swoją ulubioną latarkę czołową - Mactronic Falcon Eye Orion (post pod tym linkiem). Latarka ma chyba najlepszy na rynku stosunek jakości i możliwości do ceny. Jednak przy okazji zakupów w internecie wpadła mi w oko dość podobna latarka - Tiross TS1861. 

Przyznam Wam, że normalnie nie zwróciłbym na nią uwagi - ale mój wzrok przykuła cena. W sklepie stacjonarnym kosztuje ok 20 zł, sklep w którym robiłem zakupy oferował ja po 10 zł za sztukę. Dorzuciłem ją wiec do koszyka i dwa dni później latarka była już u mnie.



Na pierwszy rzut oka wyglądała bardzo dobrze, po otwarciu dobre wrażenie zostało podtrzymane. 

Latarka wykonana jest z tworzywa ABS, które jest dość trwałym materiałem, powszechnie stosowanym w latarkach. Wymiarami wpisuje się w latarki czołowe, wagą również. Generalnie - jest to po prostu standardowa latarka czołowa.

A jak świeci? Po testach powiem Wam, że naprawdę dobrze. Zasilana jest trzema bateriami AAA, producent podaje emituje 90 lumenów w maksymalnym ustawieniu (dla porównania Mactronic 160 lumenów), ma 2 tryby pracy dla światła białego (100% mocy i 75% mocy) i 2 tryby dla światła czerwonego (stałe i migające) - naprawdę nie jest źle. Coraz bardziej zaczęła mi się podobać ta latarka. 

Wszystko powyższe to teoria, którą można sobie poczytać przed zakupem. A jak sprzęt sprawuje się w praktyce? Latarka towarzyszyła mi na kilku wycieczkach, regularnie również używam jej wychodząc wieczorem z psem. Nie zawiodła mnie ani razu, choć była również używana w trakcie gorszej pogody - nie używałem jej co prawda w trakcie ulewnego deszczu, ale kilka razy padało podczas spaceru. 

Pod kątem ergonomii również niewiele można zarzucić - kierunek świecenia można regulować góra-dół, przycisk do obsługi trybów świecenia nie zawiódł ani razu, jest dość duży i wyczuwalny nawet w rękawiczkach, opaska na głowę nie uciska, ale dobrze utrzymuje latarkę na miejscu. Wady? Jest jedna, ale taka sama jak w przypadku Mactronica i większości latarek tego typu - latarka nie zapamiętuje ostatniego trybu świecenia. Ustawienie żądanego trybu lub jej wyłączenie wymaga przeklikania się przez wszystkie tryby. 

Samo światło jest na tyle mocne, że rzadko używałem trybu najmocniejszego. Najczęściej korzystałem z latarki w trybie 75% i wystarczał on w zupełności podczas nocnego spaceru czy prac w obozie. Podobnie tryb czerwony - sprawdza się przy odczycie mapy czy precyzyjnych pracach - do szerszego zastosowania według mnie jest za słaby. Tutaj na czoło wychodzi Mactronic ze światłem zielonym - umożliwia ono już nie tylko drobne prace ale również poruszanie się po obozie, nie wpływając na zdolność nocnego widzenia.

Czy jestem w stanie polecić Wam ta latarkę? Zdecydowanie tak. Okazała się solidna, nie zawiodła podczas dość intensywnego półrocznego użytkowania, tryby świecenia jakie oferuje są praktyczne i przemyślane - jest to naprawdę przyzwoita latarka, na którą nie można patrzeć jak na tanią "marketówkę". Cena tego sprzętu jest bardzo dobra (szczególnie jeśli znajdziecie ją w tej samej cenie co ja), natomiast zdecydowanie nie jest to jej jedyny atut. Czy kupiłbym ją ponownie? Tak, bez zastanowienia. Myślę, że spokojnie może rywalizować z produktami kilka razy droższymi - choć fabrycznie parametry mogą być ciut gorsze, to zostały tak dobrane, aby nie wpływało to na codzienne użytkowanie. Jeśli więc zdecydujecie się na nią - na pewno będziecie zadowoleni. Sam na pewno będę z niej jeszcze korzystał na kolejnych wyjazdach. A jeśli będę miał możliwość przetestowania innych latarek tej firny - na pewno sprawdzę czy są równie dobrą opcją jak TS1861. A tymczasem - do zobaczenia w lesie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

5 x W czyli gdzie się rozbić

Spakowaliście się, ekwipunek kompletny, trasa marszu lub obszar biwakowania wyznaczony czas ruszać w drogę. Zbliżając się do końca pierwszeg...