niedziela, 14 stycznia 2024

Cold Steel Kudu Lite

 Chciałem sobie kupić nóż który mógłby być uważany za eleganckie narzędzie. Rękojeść z ciekawą fakturą, może jakiś delikatny motyw na niej - słowem - coś co by bardziej pasowało do garnituru niż inne noże które mam. Oczywiście chciałem, aby nóż był marki, która daje gwarancje jakości - nie miał być to "bazarowiec" wyglądający ładnie tylko na półce - to nadal miał być nóż do używania, tyle, że taki który mógłbym wyciągnąć z kieszeni będąc "pod krawatem"

Skupiając się na powyższych cechach siadłem do komputera i zacząłem szukać. I choć przez dłuższą chwilę kusił mnie Schrade, modele Old Timer lub Uncle Henry, to w końcu postawiłem na Cold Steel Kudu Lite. 

Zacznijmy może od danych technicznych. Kudu Lite ma ostrze ze stali 5Cr15MoV. Jego długość to 108mm, po rozłożeniu cały nóż ma aż 255mm. Optycznie jednak wydaje się dłuższy - a to ze względu na smukły kształt rękojeści i ostrza - szerokość to jedynie 22mm. Natomiast grubość ostrza to 2mm co przy płaskim szlifie gwarantuje bardzo dobre właściwości tnące. Pozostaje jeszcze kwestia wagi - 79g to naprawdę niedużo jak na tak spory nóż. 

No właśnie - spory. Szukając noża nie zwracałem aż tak dużej uwagi na wymiary i po otrzymaniu noża jego wielkość trochę mnie zaskoczyła... Jak na nóż do kieszeni to jest "kawał byka" - po rozłożeniu jest większy niż Mora Companion! Z resztą - zobaczcie sami jego porównanie z Morą i z Sanrenmu 710:


 

Po pierwszym zaskoczeniu wielkością przyszedł czas, żeby przyjrzeć się dokładniej samemu nożowi. Prezentuje się naprawdę elegancko, rękojeść z Zy-Ex ma ciekawą fakturę - nie czuć plastiku, za to nóż przyjemnie leży w dłoni i nie ślizga. Rękojeść przyozdobiona jest metalową wstawką, a ta "nakładka" którą widzicie na górze to element blokady typu slipjoint. Na ostrzu znajdziecie dodatek stylistyczny w postaci jelenia, samo ostrze chodzi gładko i miękko się otwiera i zamyka. Jednocześnie czujecie wyraźnie że ostrze wskoczyło w odpowiednia pozycję - tutaj nie ma mowy o żadnej słabości. 

Niestety słabsze strony można znaleźć w jakości wykonania. Wiem, że jest to budżetowy nóż - nie można więc wymagać dopracowania na poziomie ekskluzywnych modeli, ale od Cold Steela wymagałbym ciut więcej. Bo choć ogólnie nie jest źle - to ten środkowy pin trzymający obudowę blokady nie jest dostatecznie sklepany i zahacza o wszystko w kieszeni. Niby nie jest to nic czego nie można by poprawić w kilka chwil, niby jest to budżetowy nóż i za dużo wymagać nie można, ale jednak to Cold Steel i takie niewielkie niedoróbki nie powinny mieć miejsca.

A jak się go używa? Cóż - nosiłem go w różnych okolicznościach i wrażenia - zależą właśnie od tego w jakiej sytuacji się znajdujecie. Wielkość noża ma wpływ na jego noszenie w jeansach czy innych spodniach - nóż jest duży, poza tym lubi się czasem wyślizgnąć z kieszeni. Natomiast jeśli wsuniecie go do kieszeni marynarki - ze względu na swoja lekkość w ogóle go nie odczujecie. Otwarcie noża wymaga obu rąk co stanowi dla mnie lekkie ograniczenie w praktyczności użycia. Jeśli już jesteśmy przy moich odczuciach - jak dla mnie jest on również za duży. Podobają mi się smukłe noże , ale gdy nie są tak długie. Natomiast nóż tej długości mógłby być przynajmniej o połowę szerszy, troszkę grubszy - tyle, że taki "kawał żelastwa" średnio nadawałby się do noszenia na co dzień.

Jak wiec mogę podsumować ten nóż? Na plus na pewno zaliczyć trzeba wygląd. Do zalet należy również wygoda używania - choć częściej służył mi to obozowych prac kuchennych czy w sytuacjach codziennych niż przy pracach w drewnie. Jakość wykonania całkiem niezła jak na ten segment ale nie do końca przystoi Cold Steelowi. Przydatność na co dzień - cóż - jeśli ktoś lubi noże o takim kształcie - ten sprawdzi się na pewno. Tyle, że dla mnie minusem jest właśnie rozmiar - jak wyciągnie się z kieszeni taką "kosę" - na pewno nie pasuje to do garnituru. Użycie tego w miejscu publicznym (np sklepie) również zwróci na ciebie uwagę. Szczerze mówiąc - jest wiele noży, które są bardziej "taktyczne", solidniejsze i o grubszym ostrzu, które w takiej sytuacji jednak mniej będą przyciągały wzrok niż elegancji Kudu.  

Nie licząc tego pinu - w sumie to nie ma się do czego przyczepić. Tyle, że ze względu na wielkość kształt nie za bardzo mogę u siebie znaleźć zastosowanie dla Kudu. Za duży do noszenia na co dzień, za ładny do roli obozowego kucharza - nie mogę znaleźć dla niego u siebie zastosowania. Czy wiec żałuję, że go kupiłem? Zdecydowanie nie - podoba mi się i cieszę się, że uzupełni moją małą kolekcję. Ale czy mogę go polecić? Tylko jeśli będziecie mieli na niego pomysł. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

5 x W czyli gdzie się rozbić

Spakowaliście się, ekwipunek kompletny, trasa marszu lub obszar biwakowania wyznaczony czas ruszać w drogę. Zbliżając się do końca pierwszeg...