niedziela, 3 marca 2024

Plecak ucieczkowy. Część 5 - jedzenie

 Poprzedni wpis dotyczący plecaka ucieczkowego poświęcony był wodzie. Naturalną koleją rzeczy będzie więc zastanowienie się nad jedzeniem w plecaku. 

Oczywiście - niektórzy spytają po co jedzenie, skoro plecak ucieczkowy jest planowany na 72h? Przecież ten czas można spokojnie przetrwać bez jedzenia. Cóż -  to prawda - można bez jedzenia przetrwać nawet dłużej. Ale czy spokojnie? Tego już nie byłbym taki pewien... Nie mam wątpliwości, ze odczujecie głód dużo szybciej niż po 72 godzinach. Tym bardziej, ze plecak ucieczkowy w swoim zamyśle służy do ucieczki - a więc jest szansa, że będziecie przemieszczać się z dość sporym obciążeniem na plecach. To spowoduje wydatek energetyczny który oczywiście może być zrównoważony z zapasów Waszego ciała, ale czyż nie prościej/lepiej/przyjemniej mieć po prostu pod ręką coś co zajmie Wasz żołądek, co pozwoli Wam uzupełnić energię?

Oczywiście - pytanie co ze sobą zabrać? Według  mnie - najlepiej sprawdzi się coś czego nie trzeba podgrzewać, zalewać wrzątkiem czy gotować. OK, nie ma to jak ciepły posiłek - uzupełnia energię i podnosi na duchu, ale niech to nie bezie podstawą Waszego zapasu - przecież nikt nie da Wam gwarancji, że uda wam się znaleźć czas i miejsce na gotowanie, albo chociaż na zagotowanie wody i zalanie liofilizatu. Tym bardziej, ze do zalania wodą posiłku potrzebna jest woda - która jest ciężka, zajmuje miejsce i której nie macie nieograniczonej ilości. Oczywiście, jeśli macie w plecaku miejsce na takie posiłki - jestem całym sercem za. Tak jak wspomniałem - coś ciepłego do jedzenia bezie bezcennym na trasie. 

Sam postawiłbym jednak na jak najprostsze dostarczenie kalorii - czekolada, orzechy, tego typu jedzenie. Dorzuciłem do tego jeszcze jedna rację żywieniową Seven Oceans. Dlaczego akurat ta? Bo ma chyba najlepszy stosunek wagi i objętości do zawartych kalorii. To co mam w plecaku - wygląda tak:

Teraz na pewno znajdzie się ktoś kto zapyta: "Ej, przecież pisałeś, że nie będzie czasu na gotowanie - po co Ci wiec herbata i sporki? Bez sensu". I na pierwszy rzut oka trochę racji będzie miał. Tyle, że nie napisałem nigdzie, że na pewno nie będzie czasu na gotowanie - napisałem, że prawdopodobnie nie będzie. Natomiast jeśli uda się go znaleźć - dla mnie wystarczająca będzie gorąca i słodka herbata. Jeśli bym miał liofilizat - pewnie bym skorzystał z niego, ale akurat tego typu posiłku nie planuję. Czy Wy nie możecie zaplanować? Oczywiście, że możecie. Tylko nie opierałbym planu właśnie o coś co trzeba gotować. Uda się? Świetnie. Nie będzie czasu albo możliwości? Trzeba dać sobie radę jedząc "na zimno".

Pozostaje jeszcze kwestia sporków. Po co je w ogóle uwzględniłem? Bo nie wiadomo w jakich okolicznościach będziecie się przemieszczać - być może będzie do szybka ewakuacja przez las, a być może przez tereny miejskie. Może się zdarzyć, że zdobędziecie jakąś konserwę czy słoik z gotowym posiłkiem. Skorzystanie z takiej okazji zdecydowanie ułatwi właśnie spork.

Jakie są inne możliwości względem tego co na zdjęciu? Po pierwsze - wojskowe racje żywnościowe. Duże, ze sporą ilością niepotrzebnych rzeczy w środku - nawet żołnierze idąc na misje otwierali je i "odchudzali". Po drugie - gotowe posiłki liofilizowane. Wymienione przeze mnie już kilka razy, mają niezaprzeczalne zalety - są lekkie (bo nie zawierają wody), kompaktowe, będziecie jedli coś ciepłego, możecie dobrać posiłek do siebie - wybór dań jest ogromny. Tyle, że swoje kosztują i wymagają zagotowania wody, którą trzeba mieć. To może gotowe posiłki w słoikach? Poza tym, że ważą to zajmują sporo miejsca. No i szkło może pęknąć - a nie chcecie mieć całego wyposażenia plecaka w sosie pomidorowym... Ciekawą opcją może być też puszka samopodgrzewajaca się - widziałem takie dania, są bardzo ciekawe, nie wymagają ognia - naprawdę kilka zalet jest. Tyle, że wciąż jest to puszka, a więc trzeba brać poprawkę na wielkość i wagę.

Powyżej pokazałem Wam co ja bym wsadził do plecaka. Czy tu jest jedyne słuszne rozwiązanie?  Na pewno nie. Jest to pewnego rodzaju kompromis na który jestem w stanie przystać, biorąc pod uwagę kalorie, wagę i czas przygotowania posiłku który mam ze sobą. I to, że mi to wystarczy nie oznacza, że i u Was się sprawdzi. Kwestia posiłków w plecaku jest bardzo indywidualna. Wybór jedzenia należy dopasować do siebie, warto jednak pamiętać o dwóch kwestiach. Po pierwsze - nie należy zakładać, ze zawsze znajdzie się czas i okoliczność aby coś ugotować. Dlatego zawsze warto mieć ze sobą również przekąski. Po drugie - jedzenie zawsze będzie kompromisem pomiędzy "normalnością" (klasycznymi posiłkami przygotowywanymi w domu czy nawet na biwaku) a objętością i wagą. Bo każdy plecak ma ograniczoną pojemność, a jeśli chodzi o ekwipunek ucieczkowy - nie doszliśmy jeszcze nawet do połowy listy. Zapraszam wiec Was do dalszego śledzenia bloga. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Latarenka z puszki

 W dzisiejszym wpisie pokażę Wam najprostszy chyba projekt survivalowo - bushcrafowy. Zobaczcie jak łatwo przerobić puszkę na latarenkę.