W survivalu ogień jest jedna z ważniejszych potrzeb człowieka. Nie może go więc zabraknąć i w plecaku ucieczkowym.
Oczywiście w plecaku powinny się znajdować narzędzia do rozpalenia ognia a nie sam ogień. Chociaż historia zna i takie przypadki - Indianie przenosili żar zawinięty w swoich torbach na długie odległości - potem tylko dodawali suchej trawy i rozdmuchiwali go aż do uzyskania ogniska.
My jednak skupmy się na ciut bardziej nowoczesnych metodach rozpalania ognia. Pierwsza która przychodzi do głowy jest zapalniczka. Niewielka, relatywnie niezawodna - a mimo to w moim plecaku są dwie. Tak na wszelki wypadek.
Kolejne naturalnie przychodzą na myśl zapałki. Co prawda bardziej zawodne i wrażliwe na warunki atmosferyczne, ale stosowane do dziś, więc jedna paczuszka w plecaku znalazła swoje miejsce.
Nie mogło zabraknąć krzesiwa - co prawda nie daje ono płomienia a jedynie iskrę, trzeba się wiecej napracować przy przygotowaniu rozpałki, ale jest chyba najbardziej niezawodnym narzędziem do rozpalania ogniska. Przecież nawet jak złamiecie je w pół - dalej będzie działać...
Na koniec wrzucam tu szkło powiększające w dwóch wersjach - tradycyjne i soczewkę Fresnela. Może nie jest to najbardziej popularna metoda rozpalania ognia ale oprócz swoich wad (w nocy ogniska nie rozpalicie; samo rozpalenie trwa chwilę) ma również niezaprzeczalne zalety (nie zużyje się nigdy).
Oczywiście za pomocą powyższych narzędzi trzeba coś rozpalić - dlatego mam również zapas rozpałki - płatków kosmetycznych nasączonych woskiem i zawiniętych w taśmę przezroczystą.
Poniżej zdjęcie całości ekwipunku:
Jak widzicie powyżej - kwestię ognia w plecaku ucieczkowym traktuję jako kluczową - trzeba mieć pewność, że ogień uda się rozpalić i podtrzymać. Jest on zbyt ważnym elementem przetrwania aby móc pozwolić sobie na jakiekolwiek ryzyko niepowodzenia. Oczywiście sam sprzęt nie zagwarantuje Wam ogniska - do tego potrzebna jest jeszcze wiedza i umiejętności. Ale o tym już w kolejnych wpisach. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz