Swego czasu trafiłem na ciekawy produkt - pojemnik na zapałki. Oczywiście na początku było zdziwienie - po co to komu? Przecież zapałki zazwyczaj już swój pojemnik mają... Dlatego kierowany ciekawością kupiłem ten gadżet.
Pierwsze wrażenie? Ale to się dziwnie otwiera! Zatyczka jest na stałe połączona z korpusem a gwint jest na dole. Dziwnie brzmi? To zobaczcie sami:
Zatyczka połączona jest z gwintem za pomocą ramion - gdy odkręcacie gwint ramiona pcha zatyczkę w górę, pozwalając na jej przechylenie i dostanie się do środka pojemnika. Ciekawie pomyślane, prawda?
Ale czy się sprawdza? Cóż... średnio. O ile sam pojemnik został zrobiony z dość sensownej blachy o tyle zatyczka, ramiona i część gwintowana już nie. Sprawia to, że łatwo je zgiąć i uszkodzić mechanizm. Sam pomysł gwintu na zewnątrz również nie jest idealny - przede wszystkim niej jest to intuicyjne rozwiązanie - nie za bardzo wiadomo za co złapać, żeby odkręcić. A jeśli gwint się Wam zapiaszczy - dostanie się do środka będzie wyjątkowo ciężkie.
To może jest to pojemnik wodoszczelny? Niestety - brak jakichkolwiek uszczelek sprawia, że nawet nie chciałem tego testować.. przed deszczem ochroni, ale nic więcej.
Jeśli natomiast myślicie, że widoczna na zewnątrz chropowata powierzchnia może służyć za draskę - również Was rozczaruję. Pomoże ona jedynie w przypadku tzw zapałek kowbojskich, ale po pierwsze - są 10 razy droższe niż zwykłe, a po drugie - można je zapalić nawet o suwak w kurtce, więc specjalna draska nie jest potrzebna.
Czy więc ten pojemnik ma sens? Udało mi się znaleźć tylko jedno zastosowanie dla niego - wrzuciłem do środka zapałki, draskę i schowałem go do torby na leśne wypady. Raczej nie wpadnę z nią do wody a przed deszczem zapałki będą lepiej chronione niż w standardowym pudełku. No i szansa na zgniecenie pojemnika jest dużo mniejsza.
Czy dziś kupiłbym go ponownie? Chyba nie. Zresztą chyba nawet producent doszedł do podobnego wniosku i zrezygnował z oferowania tego produktu.
A jakie są alternatywy? Znalazłem dwa pojemniki, oba wodoszczelne, jeden z wbudowaną draską. Jeden z nich kosztuje kilka złotych, jest plastikowy, troszkę większy od mojego i... chyba nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Drugi - z anodyzowanego aluminium, z draską (umieszczoną na zewnątrz, więc jak zniesie kontakt z wodą?) za 120zł... Trochę sporo pieniędzy jak na niewielki pojemnik, prawda?
Jaka jest moja rekomendacja? Bierzcie ten plastikowy, jest wystarczający do przenoszenia zapałek czy drobiazgów a nie kosztuje fortuny. Wodoodporność sprawi, że będzie miał szersze zastosowanie niż ten mój. Co prawda jeszcze nie miałem go w testach, ale nadrobię to i podzielę się wrażeniami. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz