Sezon zimowy nadchodzi wielkimi krokami - temperatury nocą już spadają poniżej zera. Dziś przedstawię Wam jeden ze sposobów jak ogrzać się w sytuacji awaryjnej.
Potrzebne Wam będą to tego świeczka i kocyk. Zanim zaczniecie zastanawiać się jak duży plecak bezie konieczny - od razu napiszę, ze sprawdzi się nawet tealight i koc ratowniczy. Naprawdę - nic więcej nie trzeba, a te dwa przedmioty zmieścicie przecież zawsze w swoim ekwipunku.
A jak to działa? Wystarczy że usiądziecie owijając się kocem dookoła. Najlepiej - jak będziecie mieli podkurczone kolana, np opierając się o drzewo.
Kolejnym krokiem jest rozpalenie świeczki, pod kocem, właśnie najlepiej pod kolanami. Po pierwsze - tam będzie idealna przestrzeń właśnie na niewielką świeczkę. Po drugie - tam świeczka będzie działała na dwa sposoby - nie tylko będzie ogrzewała przestrzeń dookoła siebie, ale będzie również ogrzewała Wasze tętnice i żyły udowe. Są to jedne z większych naczyń, przez które przepływa całkiem sporo krwi. Ta będzie ogrzana przez płomień świeczki i krążąc po ciele szybciej Was rozgrzeje.
Oczywiście należy pamiętać, żeby nie wkładać głowy pod koc - przecież nie chcecie się zatruć czadem który może się tam wytworzyć. Nie możecie również zasnąć (choć to ciężkie gdy przyjemne ciepło rozlewa się po ciele...) - przecież nie chcecie przewrócić się na świeczkę i się podpalić... Za to taka świeczka spokojnie pali się trzy-cztery godziny - a to już starczy żeby odpocząć korzystając z ciepła.
Jak widzicie - rozwiązanie jest proste, tanie, niewielkie i co najważniejsze - działa. Według mnie - powinno ono zagościć w Waszym ekwipunku, szczególnie zimowym. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz