Jednym z pierwszych gadżetów survivalowych jakie pojawiły się na rynku była karta przetrwania. Do dziś jest to nieodłączny element większości gotowych zestawów przetrwania. Nie mogło więc go zabraknąć na moim blogu.
Chyba każdy wie jak taka karta wygląda ale i tak zacznijmy od zdjęcia modelu który mam. Tak - modelu który mam, bo w internecie można znaleźć kilka wersji takich kart, kilku producentów je firmuje - choć większość wygląda podobnie.
Jak widać - sama karta jest niewielka, z łatwością zmieści się Wam w portfelu. Odczujecie natomiast jej wagę - jest to jednak kawałek stali. Mój egzemplarz waży 30g - prawie tyle co Opinel nr 7.
Rozmiar to jedno, najważniejsza jest jednak przydatność takiej karty. Czy sprawdzi się w boju? Czy narzędzia w niej zawarte mają sens?
Przyznam Wam, że powyższe pytanie jest bardzo ciężkie. Nosiłem ze sobą tą kartę dłuższy czas, starałem się jej używać gdy sobie o niej przypomniałem (zazwyczaj korzystałem ze standardowego zestawu który mam przy sobie - siła przyzwyczajenia) i starałem się sprawdzić ile taka karta jest warta.
Które narzędzia przetestowałem? Ostrze - wymaga cierpliwości, nie jest to żyletka ale sznurek można przeciąć, kijek na kiełbaskę zastrugać. Sprawdziłem w boju również piłkę - tnie nie najgorzej, choć rozmiar predestynuje ją do cięcia gałązek które można złamać w ręku. Klucze do śrub działają całkiem nieźle, pod warunkiem, że będziecie mieli wystarczająco dużo miejsca żeby nałożyć karę na śrubę i obrócić. Samo obracanie również nie należy do najbardziej komfortowych - to nie klucz który złapiecie - tutaj pchacie kciukiem. Śrubokręt? Działa. Linijka? Sprawdzi się w pracy. Wskaźnik mapowy? Jedno z tych narzędzi którego raczej nigdy nie użyjecie. Podobnie jak otwieracza do konserw. Natomiast otwieracz do butelek jest całkiem spoko - działa i spełnia swoją funkcję.
Wracając do pytania - czy narzędzia te mają sens? Według mnie - części z nich nigdy nie użyjecie . Myślę tutaj o otwieraczu co konserw (nie pamiętam kiedy urwałem zawleczkę i musiałem użyć otwieracza...) czy o wskaźniku mapowym. Inne z nich, choć są działające to są na tyle małe, że korzystanie z nich nie będzie najłatwiejsze.
Czy więc warto sobie zawracać głowę tym gadżetem? Cóż - jeśli będzie Wam brakowało paru złotych to darmowej przesyłki ze sklepu a akurat będą mieli go w ofercie - to wrzućcie go do koszyka. Według mnie - warto włożyć go do samochodu czy kieszeni jako "zapas zapasu" - korzystając z tej karty można naprawdę wiele rzeczy zrobić. Tyle, że w dzisiejszych czasach skompletowanie zestawu który robi to samo tyle że lepiej nie jest ani drogie ani trudne - świetnie zastąpi ją dowolny multitool. I większość osób pójdzie tą właśnie ścieżką. A karta? Wrzucona do schowka w samochodzie czy do zestawu ostatniej szansy będzie spokojnie leżała i czekała na swoją kolej. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!
akurat do konserw to super narzedzie bo mi zawsze nie tak sie urywa ;)
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimowy,
UsuńDo otwarcia konserwy z "kluczykiem" nie jest on wcale konieczny. Taka konserwa ma zaprojektowaną słabą linię tam gdzie kluczyk naciska - wystarczy wiec nacisnąć mocniej czymkolwiek (niżem, piłą, śrubokrętem, następnym razem spróbuję nawet patykiem...) i konserwa się otworzy właśnie na zaprojektowanej linii. Później wystarczy po prostu podważać wieczko dookoła i konserwa otwarta.
Pozdrawiam
Bushmot