niedziela, 17 lipca 2022

Kilka słów o ogniskach

Dzisiejszy wpis to taki bardziej mały apel do Was, drodzy Czytelnicy, niż merytoryczne info. Chciałbym zaapelować o palenie ogniska z głową. Jestem całym sercem za tym, żeby spędzać wolny czas przy ognisku. Pieczona kiełbaska, gorąca herbata to takie klasyki, tutaj znajdziecie post z budowy rusztu z drewna i grillowaniu ryby. Natomiast ostatnie wydarzenia skłoniły mnie do zastanowienia się co tak właściwie ludzie maja na celu rozpalając ognisko...

Odwiedziłem ostatnio jedno z okolicznych miejsc gdzie można legalnie palić ognisko. Jest to polana w lesie, z dwoma miejscami wyznaczonymi. Zająłem jedno z nich, rozpaliłem niewielki ogień (stosik ok 30-35cm wysokości), upiekłem na nim kiełbaskę, ogrzałem się, zrobiłem sobie herbatę, nawet ktoś się dosiadł i upiekł swoja kiełbaskę. Ogień płonął leniwie, naprawdę przyjemnie spędzony czas. 

Na drugim stanowisku pojawiło się kilka osób, którzy również chcieli rozpalić ognisko. Efekt był taki, że stos był całkiem spory, ogień buchał na 2,5 metra. A to wszystko również po to, aby upiec kilka kiełbasek. Najgorsze jednak przyszło później - po zakończonym ognisku pozostawili po sobie żar i po prostu poszli w swoją stronę. Polana po środku lasu, miejsce wyznaczone znajduje się ok 3 metrów od linii drzew, ma średnicę ok 1,5 metra i jest pełne żaru - dosłownie skakały tam czerwone ogniki. Nie miałem już wody, wiec przez ponad godzinę patykiem orałem ziemię żeby spróbować to jakoś dogasić. Oczami wyobraźni widziałem już jak wiatr rozdmuchuje żar na okoliczny las... 

Druga sytuacja - kompletnie nieznane przeze mnie miejsce na które trafiłem podczas wędrówki. Kiełbaskę miałem zjeść na zimno, ale skoro trafiło się miejsce wyznaczone - czemu nie rozpalić ognia? Tuż obok paleniska - wielka tablica informacyjna z informacją, że ognisko jest możliwe tylko po poinformowaniu leśniczego. A wiec szybki telefon i... no właśnie - nie taki szybki. Leśniczy dość niechętnie chciał się zgodzić, ale powiedziałem, że ognisko małe, że na herbatę, użyłem kilku słów jak "bushcraft" czy "leave no trace", powiedziałem, że przecież chcę być w porządku bo dzwonie zgodnie z nakazem na tablicy, że zadzwonię również powiedzieć że ognisko ugaszone itp - uległ, zgodził się. Usiadłem wiec sobie w ciszy i kilka chwil cieszyłem się lasem. Niestety 3 minuty później - podjechały 2 samochody (środek lasu, prowadziła tu tylko droga pożarowa), wyszło z nich 8 osób, 7 poszło w las a jedna podeszła do mnie i informuje mnie, że oni się do mnie dołączają bo przecież nie mam nic przeciwko, prawda? I generalnie - nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie fakt, że jego kompani wrócili dość szybko z lasu z ilością opału który starczyłby na tydzień srogiej zimy. Grzecznie się więc pożegnałem i po przejściu kilkudziesięciu metrów zadzwoniłem do leśniczego informując go, że zmieniłem zdanie i z ogniska nici. Powiedziałem mu o całej sytuacji, o ilości drewna które pójdzie z dymem i o tym, że ludzie ci po prostu przyjechali, a to ja zostawiłem my swoje nazwisko i numer telefonu, wiec nie mam zamiaru odpowiadać za innych. Informacja ta została przyjęta ze zrozumieniem, a ja spokojnie zjadłem obiad na zimno podczas dalszego marszu.

Wiem, że dzisiejszy wpis przypomina bardziej pamiętnik niż merytoryczne info. Ale chciałem Wam pokazać z jakimi sytuacjami można się zetknąć. Tak jak napisałem na początku - uwielbiam ogniska. Cieszę się, że Lasy Państwowe coraz bardziej luzują swoją politykę odnośnie możliwości palenia ognisk, poszerzają program "Zanocuj w lesie". Jeśli z tego co mamy będziemy korzystać z głową, umiejętnie to po pierwsze - będziemy mogli rozwijać nasze hobby, po drugie - będziemy mogli rozmawiać z Lasami Państwowymi o zwiększeniu możliwości działania. Natomiast jeśli miejsce wyznaczone stanie się źródłem pożaru, ponieważ ktoś nie dogasił ogniska tylko poszedł sobie - palenie ognisk w takim miejscu przestanie być dozwolone. Stracimy na tym wszyscy. Jeśli wiec nie musicie palić ogniska na 2 metry - nie róbcie tego. Mniejszy ogień łatwiej jest kontrolować, mniejszy ogień łatwiej jest zgasić po wszystkim, zużyjecie również mniej opału - a wiec gdy za trzy tygodnie będziecie chcieli wrócić na to samo miejsce to nie będziecie musieli iść 200 metrów wgłąb lasu po jakikolwiek opał. Wiem, że dla osób zainteresowanych bushcraftem to wszystko to "oczywista oczywistość", ale być może ten post trafi również do osób, które dopiero zaczynają swoja przygodę. Może przekona on kogoś, że ważniejsze od rozmiaru ogniska jest bezpieczeństwo lasu. A kiełbaska przygotowana na małym ognisku smakuje dokładnie tak samo. A tymczasem - do zobaczenia w lesie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

5 x W czyli gdzie się rozbić

Spakowaliście się, ekwipunek kompletny, trasa marszu lub obszar biwakowania wyznaczony czas ruszać w drogę. Zbliżając się do końca pierwszeg...